czwartek, 7 sierpnia 2025

Recenzja - „Cały ten błękit” Mélissa Da Costa

    Są książki, które się czyta, i są takie, które się przeżywa. „Cały ten błękit” to zdecydowanie ta druga kategoria – powieść, która zostaje z czytelnikiem długo po przewróceniu ostatniej strony.

    Głównym bohaterem jest Emile – mężczyzna, który właśnie dowiedział się, że choruje na Alzheimera. Zamiast jednak pogrążyć się w smutku czy leczeniu, Emile postanawia… wyruszyć w podróż. Zamieszcza ogłoszenie z poszukiwaniem towarzysza drogi. W odpowiedzi pojawia się Joanne – tajemnicza, milcząca dziewczyna, niosąca ze sobą niewidoczną ranę.

    Tak rozpoczyna się ich wspólna podróż przez Pireneje, brzegi jezior i małe francuskie miejscowości. Kamper staje się ich domem, a napotkani po drodze ludzie i tereny – lustrem dla ich własnych historii, strachów i nadziei. To nie tylko fizyczna wędrówka, ale przede wszystkim emocjonalna droga ku zrozumieniu siebie i akceptacji nieuchronnego. To historia, która wzrusza, ale nigdy nie popada w melodramat. To piękna celebracja życia, miłości i przemijania – cicha, pełna wrażliwości, a przy tym niezwykle ludzka.

    Emile i Joanne to para niezwykłych bohaterów. Ich relacja rozwija się powoli, z delikatnością, której próżno szukać w wielu współczesnych powieściach. Joanne szybko staje się postacią bliską sercu. Jej wewnętrzna przemiana wzbudza sympatię i podziw.

    Styl Mélissy da Costa zachwyca. Jest poetycki, ale przystępny. Autorka potrafi ubrać najprostsze emocje w piękne słowa bez przesady i patosu. Książka porusza ważne tematy: chorobę, stratę, samotność, ale robi to z niesamowitą subtelnością. Nie epatuje bólem, nie szuka tanich wzruszeń, a mimo to (a może właśnie dlatego?) dotyka bardzo głęboko.

    To powieść o porządkowaniu chaosu codzienności w obliczu tego, czego nie da się uporządkować. O tym, że czasem wystarczy jeden krok.. by zacząć żyć naprawdę.

    Ostatnie 100 stron pochłonąłem ze łzami w oczach. Zakończenie poruszyło mnie do głębi – mocne, a jednocześnie absolutnie prawdziwe. Nie spodziewałem się wyborów, jakich dokonają bohaterowie, nie sądziłem, że aż tak to mnie poruszy. Historia była tak realna, że miałem wrażenie, jakbym podróżował razem z nimi. Śmiał się, wzruszał, myślał i czuł – i za to jestem tej książce ogromnie wdzięczny. 

    „Cały ten błękit” to według mnie klasyk współczesnej literatury w najlepszym wydaniu. To książka, która otula jak ciepły koc w chłodny wieczór. Powieść obowiązkowa dla każdego, kto szuka w literaturze nie tylko rozrywki, ale i refleksji. Dla tych, którzy chcą się zatrzymać, spojrzeć w głąb siebie i poczuć… coś prawdziwego. Absolutnie kocham. Dziękuję @znak_literanova za egzemplarz recenzencki!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz