Tym razem autor zabiera czytelników w świat seryjnego mordercy, którego słabością są dziecięce karty do liczenia oraz zabawa w chowanego. Wszystkie jego ofiary były śledzone, otrzymywały dziwne anonimowe wiadomości ze zdjęciami i wierszykami z książek dla dzieci…a potem odkrywano ich zmasakrowane ciała.
Zabójca bierze udział w sadystyczniej grze, a Thulin i Hess są zdeterminowani, by go dorwać. Gdy znika kolejna prześladowana osoba, zaczyna się wyścig z czasem — muszą działać pod ogromną presją, żeby zapobiec kolejnym ofiarom.
Sprawa jest naprawdę intrygująca i uważam, że w wielu aspektach fabularnych oraz warsztatowych przebija nawet swojego ikonicznego, kasztanowego poprzednika.
Autor mistrzowsko tworzy tropy i konsekwentnie zwodzi czytelnika. Napięcie jest budowane bardzo umiejętnie, a cliffhangery na końcu rozdziałów nie pozwalają odłożyć książki. Historia jest tak dobrze opowiedziana, że niemal do samego końca czytelnik siedzi w napięciu i próbuje odgadnąć, kim jest tajemniczy morderca. Bardzo podoba mi się też to, że opowieść jest pokazana z wielu perspektyw — ofiar, ich rodzin, detektywów itd. Dzięki temu można zobaczyć całość z każdej strony, co dodaje jej realizmu i głębi.
To książka, którą naprawdę polecam każdemu miłośnikowi skandynawskich thrillerów, dramatów i akcji. W zalewie nowości, gdzie mało co zapada w pamięć, „Zabawa w chowanego” jest lekturą absolutnie wartą Twojej uwagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz