Co tym razem przyniesie nam graficzna adaptacja?
Świat po apokalipsie zmienia ludzi i wystawia ich na próby, których nikt by się nie spodziewał.
Larry błąka się po wyludnionym Nowym Jorku, szukając drogi ucieczki i znajdując niespodziewaną towarzyszkę.
Stu trafia do rządowych laboratoriów, gdzie zamiast odpowiedzi dostaje kolejne powody, by nie ufać nikomu.
Frannie po stracie bliskich musi podjąć decyzję – zostać w pustym miasteczku czy ruszyć w drogę z Haroldem, który od zawsze stał gdzieś z boku.
A gdzie indziej, w więzieniu na odludziu, Lloyd przekonuje się, że nawet największe koszmary mogą przybrać ludzką twarz…
Każdy z nich walczy o przetrwanie, ale prawdziwa bitwa dopiero przed nimi.
Kreska świetnie radzi sobie z kontrastem pomiędzy dramatem a groteską – autorzy nie rezygnują z żadnego z tych elementów, dzięki czemu komiks oddaje sprawiedliwość pokręconej wizji Kinga. Wielkie rzeczy jeszcze przede mną, ale kluczowe sceny, które już się pojawiły, zostały narysowane i rozpisane perfekcyjnie – nie mam powodu wątpić ani w scenarzystę, ani w ilustratorów.
Dodatkowo: alternatywne okładki są po prostu fantastyczne i świetnie, że zostały dołączone do tego tomu. A scena w tunelu (tak ważna dla całej fabuły) została zaadaptowana mistrzowsko – rysunki potrafią oddać desperację Larry’ego w sposób, który naprawdę wciska w fotel.
Jeśli kiedykolwiek chciałeś/aś przeczytać „Bastion”, ale 1150 stron to dla Ciebie za dużo… ta wersja jest świetną formą! Atmosfera „Bastionu” wciąga czytelnika od razu — szczególnie w dwóch pierwszych zeszytach. Droga wciąż daleka, ale już teraz widać, że warto. Nie mogę się doczekać trzeciego tomu! Dziękuję @wydawnictwoalbatros za egzemplarz recenzencki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz