Akcja książki rozgrywa się w ciągu jednego dnia w starym wiejskim domu. Z murów tego domostwa wyrasta całe drzewo genealogiczne kobiet, ich losów, miłości, cierpień i buntów.
Autorka tworzy świat pełen katalońskiego folkloru, zbudowany z dzikiej przyrody i przesądów, w którym bohaterki żyją w nieprzyjaznym środowisku, zmagając się z niebezpieczeństwami, wojnami i lękami przodków. W tej historii kluczowe jest dziedzictwo, które niczym fatum przechodzi z matki na córkę.
Moja interpretacja podpowiada mi, że ta powieść jest przede wszystkim opowieścią o przesądach, ezoteryce i duchowości, ale także o trudnym upływie czasu oraz o walce o przetrwanie.
Struktura książki jest niezwykle oryginalna – podzielona na sześć momentów dnia (świt, poranek, południe, popołudnie, wieczór i noc), które początkowo wydają się chaotyczne i trudne do uchwycenia. Mnogość postaci pojawiających się i znikających, wchodzących w relacje, których sens na początku jest niejasny, może przytłoczyć. Jednak z każdą kolejną stroną chaos zaczyna się układać, a historia nabiera kształtu. Gdy wszystkie wątki zaczynają łączyć się w jedną całość, czytelnik ma ochotę rozpocząć lekturę od nowa — z nowym spojrzeniem, już takim, które rozumie i akceptuje magię oraz to, co pozornie niemożliwe.
Irene Solà w wyjątkowy sposób podejmuje temat cierpienia — w każdej jego formie. Pisze o stracie i jej znaczeniu (lub braku znaczenia), o gniewie, beznadziei, okrucieństwie, namiętności, o różnicach w doświadczeniach kobiet i mężczyzn.
Jej bohaterki zdają się przeklęte przez zawarty niegdyś pakt z diabłem, ale jednocześnie są zniszczone przez życie, które przypomina jałowe pustkowie, naznaczone przemocą i przymusem narzuconym przez patriarchalny porządek świata.
Tekst jest pełen bogatego słownictwa, niekończących się opisów, literackich zwrotów akcji i odniesień — wymaga od czytelnika cierpliwości, ale nagradza go niesamowitym pięknem, zarówno estetycznym, jak i narracyjnym.
Krótka objętościowo, ale rozciągnięta na wieki — przypomina dzieła takie jak „Sto lat samotności” czy „Dom duchów”.
To jedna z najbardziej niezwykłych i najdziwniejszych książek, jakie można przeczytać. Jeśli Irene Solà nie ma jeszcze fana, to znaczy, że jestem martwy. Pisarska sztuka Solà wciąż wymyka się próbom zrozumienia - jej tekst żyje własnym życiem, ukrywa się i ucieka, nigdy nie pozwalając nam w pełni go pojąć. To książka, do której chce się wracać wielokrotnie, by za każdym razem odkrywać nowe sensy i warstwy. Postać Bernadety - jedna z najbardziej złożonych i poruszających bohaterek literackich ostatnich lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz