niedziela, 21 września 2025

Recenzja trzeciego tomu komiksu - „Bastion” Stephena Kinga

„Bastion. Ocalałe dusze” oferuje nam mnóstwo nowych postaci, które wzbogacają historię. Rozproszeni ocaleni zaczynają łączyć siły w zrujnowanej Ameryce. Zmęczeni, ale zdeterminowani — szykują się na starcie z tajemniczym, „Mrocznym Człowiekiem”. Aby mieć szansę w tej walce, potrzebują kogoś, kto ich zjednoczy i stanie naprzeciw ciemności.

W końcu nasi bohaterowie dotarli do domu Matki Abigail. Tak bardzo ją uwielbiam, że aż trudno mi to wyrazić. Jej aura znana z książki została w komiksie przedstawiona niesamowicie.

Tom trzeci koncentruje się na pozytywnej stronie epickiej konfrontacji dobra ze złem. Choć pojawia się wiele spokojnych scen i romantycznych zachodów słońca, kontrastują z nimi szarości otaczające niektóre postacie. Dwie naprawdę tragiczne śmierci dodatkowo podkreślają trudną sytuację naszych bohaterów.

Cały czas jestem pod dużym wrażeniem komiksowej adaptacji „Bastionu”. Naprawdę oddaje sprawiedliwość materiałowi źródłowemu. Widzimy również więcej snów bohaterów — teraz nabierają one jeszcze większego znaczenia dla fabuły.

Wiem, że trzeci tom miał trudne zadanie, bo to moment, w którym trzeba wprowadzić wielu nowych bohaterów i połączyć ich relacje z postaciami znanymi wcześniej. Mimo to nie było chaotycznie — według mnie narracja i ekspozycja były poprowadzone starannie (choć muszę przyznać, że czytałem książkę, więc trudno mi ocenić, jak odebrałby to ktoś bez takiego zaplecza).

Postacie i ilustracje są nadal spójne z poprzednimi tomami, a styl narracji — szczególnie pod koniec — jest najwyższej klasy i sprawia, że czytelnik chce śledzić dalej podróż bohaterów.

Jesteśmy już na półmetku sześciotomowej serii i myślę, że można śmiało powiedzieć: jest dobrze. Znajdujemy się dokładnie tam, gdzie powinniśmy. 

Dobro i zło wkrótce się zderzą, frakcje się uformowały, a najlepsze dopiero przed nami. Jesteście gotowi? Ja nie mogę się doczekać czwartego tomu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz