Czy jesteś w stanie rozwiązać zagadkę tajemniczego domu?
Johnny Truant, młody
pracownik studia tatuażu, trafia na rękopis pozostawiony przez zmarłego starca,
Zampanò. Tekst okazuje się być szczegółową analizą filmu dokumentalnego „The
Navidson Record”. Problem w tym, że film… prawdopodobnie nie istnieje.
Sam dokument opowiada o
rodzinie Navidsonów, która wprowadza się do nowego domu na Ash Tree Lane.
Szybko okazuje się jednak, że dom skrywa tajemnicę: jego wnętrze jest większe
niż zewnętrzna fasada, a przestrzeń nieustannie się zmienia. Korytarze i pokoje
pojawiają się tam, gdzie nie powinno ich być, a to, co początkowo wydaje się
drobną anomalią architektoniczną, z czasem przeradza się w coś koszmarnego i
nieludzkiego.
Ta
powieść to totalna immersyjność.
Tekst nie jest linearną
narracją – przypisy prowadzą czytelnika w inne miejsca, zdania potrafią ciągnąć
się przez kilka stron lub rozpaść na pojedyncze słowa porozrzucane po kartce, a
niektóre fragmenty wymagają fizycznego obracania książki. Ta forma nie jest
jednak pustym zabiegiem – sposób zapisu odzwierciedla to, co dzieje się w
fabule, np. klaustrofobiczne korytarze przedstawione poprzez tekst wciskający
się w marginesy albo sceny pościgów, gdzie akapity stają się coraz krótsze,
wywołując przyspieszone bicie serca. Dzięki temu otrzymujemy książkę w książce,
wielowarstwową opowieść, w której fakty mieszają się z interpretacjami, a
prawda staje się coraz mniej uchwytna.
To
nie jest tylko powieść grozy.
Dusząca,
klaustrofobiczna, niekomfortowa, dziwna, halucynacyjna, niemożliwa.
Nie jestem pewien, czy w ogóle da się „zrozumieć” wszystko, co powinno się „zrozumieć” podczas jednej lektury. That’s crazy.
Ta historia jest analizowana i interpretowana na wiele
sposobów – i to kolejny powód, dla którego wciąż jest czytana i omawiana, ponad
dwadzieścia lat po publikacji.
„To
nie jest dla ciebie”.
Czy „Dom z liści” to
dzieło sztuki, czy raczej literacki eksperyment? Możliwe, że jedno i drugie. To
książka, która wywołuje skrajne emocje – można ją pokochać za wyjątkową formę i
wielowarstwową fabułę albo znienawidzić za chaos i wymagający styl. Lektura
może być aż tak pochłaniająca, że jestem pewien, iż wielu czytelników będzie się
zastanawiać, czy treść jest w ogóle warta zachodu.
Dla mnie była to jedna
z najbardziej niezwykłych i intensywnych lektur ostatnich lat – tekst, który
pochłania i wciąga w grę, z której trudno się wyrwać.