dziewięciu idealnych nieznajomych wkrótce się dowie.. Przyjechali, by poznać siebie na nowo. Wyjechali jako inni ludzie.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że z Moriarty nigdy nie wiesz, co może się stać dalej.

Jak można się spodziewać, bohaterowie jakich wykreowała autorka to postacie z zupełnie odmiennych środowisk, w różnym wieku, z całkiem innym bagażem doświadczeń. A takie połączenie, prędzej czy później, prowadzić musi do konfliktów. Poznajemy przeszłość każdej z tych osób, ich charaktery i problemy, z którymi się mierzą.. ALE... Wydawało mi się, że wędruje w wielu nieznaczących epizodach bez celu i bardziej przypominało to studium postaci niż książkę z bogatą i interesującą fabułą. Nie nastawiajcie się na wartką akcję. „Dziewięcioro nieznajomych” to miejscami leniwa lektura. Uważam, że to taka typowa powieść pisana pod scenariusz serialu telewizyjnego i chętnie obejrzałabym jej ekranizację. Serial na podstawie książki Moriarty pt. "Wielkie Kłamstewka" z Nicole Kidman w roli głównej był niesamowitą ucztą dobrej gry aktorskiej.
Natomiast zakończenie...
nie było tak mroczne, jak się spodziewałem. Było wręcz banalne i nie zapadające w pamięć.Czekałem na coś ciekawego przez całą książkę. Końcówka powieści w żaden sposób nie rekompensuje powtarzającego się chaosu. Przeczytałem ją szybko, ale nie uważam, żeby to była zaleta. Po prostu chciałem szybciej skończyć, bo wiedziałem, że jak ją odłożę, to za szybko do niej nie wrócę...
Plusy? W opowieści jest mnóstwo czarnego humoru, który mi odpowiadał, oraz Heather, Zoe i Napoleon mają najbardziej mięsistą historię w tej książce i budzą czasami poważne emocje. Innych pozytywów nie znalazłem.
Wniosek?
Nie wyniosłem nic z tej książki. Wysnułem tylko jeden, dość mocny przekaz: Do czego się posuniesz, by osiągnąć swój cel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz