piątek, 30 października 2020

Ballada o lutniku

                                           Dlaczego historie o artystach są zawsze smutne?


Georg Henich jest mistrzem skrzypiec pochodzącym z Czech. Przyjeżdża do Bułgarii, aby znaleźć uczniów, których mógłby uczyć jego rzemiosła. Wiele lat później, kiedy jego żona już nie żyła,został porzucony w wilgotnej, zgniłej piwnicy przez wszystkich, których kiedykolwiek znał i kochał. Gdy sama Sofia, stolica Bułgarii jest uboga, narrator (młody Wiktor) opowiada nam historię, w której poznaje wybitnego skrzypka. Chłopiec jest mocno przywiązany do starego człowieka i spędza z nim całe dnie. Co może pójść nie tak?

Przyznam, że ekscytuję mnie związek Dziadka Georga z małym Wiktorem. Zawsze byłem pod wrażeniem takiej komunikacji dziecka z dziadkiem lub inną osobą dorosłą, która ma trwały wpływ na kształtowanie się dziecka. Wiktor uczy się przezwyciężać rozpacz związaną z biedą, w której żyję, dzięki wartościom sztuki, wiary i miłości, którą przekazał mu starzec.



Bardzo podobała mi się nieoczywista linia realizmu magicznego. Każda martwa rzecz jest w jakiś sposób bardziej żywa i wpływowa.  Paskov to czarodziej i wirtuoz, talent narracyjny Paskowa jest oczywisty;  wspaniale poprowadzona historia, żywy język, świetna sugestia artystyczna oraz piękne i charakterystyczne obrazy i przekonujące postacie są na porządku dziennym. Czego chcieć więcej?

Ballada o Georgie Henichu ma tylko 200 stron. Odczytuje się ją jednym oddechem, po czym długo wzdychasz.

W tej książce znajdziesz dużo muzyki, miłości, niewdzięczności, smutku i czystej dobroci. Jestem zdumiony, jak wiele prawdziwych emocji gromadzi się na kartach tej cienkiej książki. Bez zbędnych stron, zbędnych słów. Czasami lekka i radosna, czasami tak przejmująca, że aż ​​żałuję, że nie mogę im pomóc. Cała ta książka to miłość, jest to miłość przesiąknięta wieloma mieszanymi uczuciami - beznadziejności, samotności, a nawet wściekłości na tych wszystkich, którzy pozwalają sobie zapomnieć o tych, którzy dali im drogę życia. A na końcu, no cóż - ryczymy. Finał czyta się przez łzy! Ostatnie 30 stron to była droga przez mękę. Czuć biedę, zmęczenie, rozpacz i małą nadzieję.

Ta świeżość oraz zadziwiająca jakość tekstu sprawiają, że Ballada o lutniku jest cenną książką. To książka, która pokazuję prawdziwe oblicze człowieka i należy ją czytać z szeroko otwartymi oczami, umysłem i duszą! Dziękuję, Ballado, za przypomnienie mi o mocy dobroci. Zapraszam do czytania o smutnym losie zapomnianej, bardzo pozytywnej postaci z naszej mrocznej komunistycznej przeszłości. Dołączcie do Paskov, rozmawiając o pięknie, miłości i sztuce. Bez względu na to, jak ponury jest świat wokół nas, dobro zawsze zdoła utorować sobie drogę.


 

piątek, 7 sierpnia 2020

Alicja

  🃏 Jeśli istnieje takie miejsce, które jest całkowitym przeciwieństwem piękna Krainy Czarów, to właśnie ta powieść. Nie ma herbat, tylko potwory i krew.


♣️ Szukałem dziwacznej opowieści o już odjazdowym klasyku. Niestety, To nie to. Przypomina mi to raczej czytanie kryminalnych książek o seryjnych mordercach niż fantazji. Mam dość licznych adaptacji, które po prostu powieliły to, co zostało zrobione pierwotnie.Problem polega na tym, że nigdy nie do końca wiedzą, co robią. Nigdy nie zmieniają się na tyle, by stać się odrębnym dziełem o własnym, wyjątkowym smaku.

♥️ Cała ksiazka jest dyskusyjna. W całej powieści nie było wiele rzeczy, które nazwałbym „złożonymi”. Praktycznie nic nie jest pozostawione do interpretacji. Osobiście spodziewałem się książki psychodelicznej, magicznej, z niesamowitymi opisami świata i nieszablonową, rozwalającą mózg wyobraźnią Alice.⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ 

 
♦️ Niepokoi mnie treść książki i jej motywacje. Ilość gwałtów w tej książce była nieco oszałamiająca. Historia przekształciła się w paradę przemocy seksualnej wobec kobiet. W „Alice” Kobiety są gwałcone, zabijane, kradzione z domów, a nawet.. jedzone. Czuję, że autorka pisała dla wartości szokowej, a nie oryginalności. Szaleje prostytucja, niewolnictwo ludzi i ogólna depresja.  Denerwuję mnie zbyt wielka ilość tematów potraktowanych po macoszemu.

 ♣️ Następną nieprawdopodobną rzeczą jest... postać Alicji. To dziwne, jak jej wyobraźnia potrafi tyle i tak mało w tym samym czasie. Jej osobowość zmieniała się z każdym rozdziałem . Nie jestem do końca pewien, co zrobiła przez większość książki. Chociaż miała swój sprawiedliwy udział w morderstwach, zawsze wydawało mi się to nierealne. Ta postać powinna królować nad innymi.


♣️ Również, Alice ma mieć 26 lat w tej książce, ale jest napisana bardziej jak nastolatka. Rozumiem, że niedawno uciekła z azylu i dlatego nie jest w pełni obecna i świadoma, ale nadal... czegoś tu brakuje. Żałuję, że autorka nie rozwinęła kolasalnego problemu, którym jest znęcanie się nad pacjentami np. w ośrodkach psychiatycznych. To by idealnie przedstawiło wycofanie społeczne i zaburzenia psychiczne Alicji. Nieciekawe są również.. relacje głównych bohaterów. Było bardzo mało różnorodnych dialogów. Romans między Alice i Hatcherem wydawał się wymuszony i niepotrzebny.Wolałbym, żeby bohaterowie podróżowali jako oddani towarzysze, a nie rozwijający się kochankowie. Czułem się emocjonalnie oderwany od każdej postaci.

 

 ♥️Fabuła była wyjątkowo niezgrabna, przeskakując z jednej szalonej sceny do drugiej. Przez co, na koniec dostajemy antyklimatyczną scenę z głównym antagonistą. Fabuła czasami się gubiła, a sceny, które uważałem za kluczowe dla historii, nie były wystarczająco skoncentrowane. Potrzeba znacznie więcej szczegółów, aby ta książka była fantastyczna. O to chodzi w książkach, doceńmy słowa, nie szczędźmy długich opisów.








♦️ Oczywiście znajdziemy tu motyw typu: „Musi się wydarzyć tragiczna rzecz, żeby bohaterka była silniejsza” Według mnie mord nie był potrzebny.Pamiętajmy, że bohaterstwo nie zawsze jest definiowane przez ostateczną bitwę, ale przez małe, ciche rzeczy, które robimy, aby uczynić nasz świat lepszym. Znajdziesz tu bardzo żywe obrazy gwałtu, znęcania się fizycznego, tortur, morderstwa.. Lista jest długa.Ale być może tego właśnie oczekujesz w mrocznych, pokręconych retelingach. Bądź świadomy. 


⠀⠀ ⠀Czy w niektórych miejscach kontrast dziecięcej prozy z krwią i zepsuciem naprawdę zadziałał? Nie powiem, musicie to sprawdzić. Dziękuję wydawnictwu Vesper za książkę!




Pionierzy

 Hej! Dziś przychodzę do Was z recenzją książki pt. "Pionierzy"

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

🌾 Historia jest opowiadana oczami kilku mężczyzn, którzy są bardziej interesujący dzięki umiejętności opowiadania McCullougha. Autor koncentruje się na zasiedlaniu terenów Ohio w latach 1787-1863. Wszyscy pracują nad stworzeniem nowego społeczeństwa nad brzegiem rzeki Ohio i rozszerzeniem rozmiarów i zasięgu Stanów Zjednoczonych.

🌾 Unikałem czytania tej książki, bojąc się, że będzie to sucha i żmudna lektura. Nic bardziej mylnego! Szeroki zakres obejmujący kilka pokoleń nadaje tej książce rozległy charakter. David McCullough jest orginalnym pisarzem.

🌾 Książka jest bogata w detale historyczne i ciekawe postacie. Źródła także są dobrze udokumentowane. Pamiętajcie, że McCullough opowiada tę historię z obfitymi szczegółami: dat i nazwisk osób zmierzających na zachód jest na pęczki! A wydanie jest takie piękne.. Ilustracje były pomocne w rozeznaniu się w historii!



🌾 Pionierzy odgrywają dziesiątki mini-dramatów o różnej intensywności. Byli pracowici, inteligentni, kierowali się nie chciwością, ale ideałami. Walka z niewolnictwem i edukacja publiczna były wartościami, o które walczyli - i odniosły sukces w Ohio. Przerażające jest to, jak blisko Ohio stało się stanem niewolników, i pocieszające jest to, że od samego początku planowana była bezpłatna edukacja publiczna  

🌾 Podobają mi się podane informacje, jednak historia wydaje się być za kolorowa. Autor unika ciemnej strony ludzkiej historii i mówi tylko o szczęśliwychczasach i dobrych ludziach tej społeczności. Nie podaje zbyt wiele szczegółów na temat cierpień i strat tych, którym zabrali ziemię: Indian. Było to dla mnie nieco kłopotliwe. Byłoby miło wiedzieć więcej o kobietach, które przeżyły te same trudności, ale ich listy nie zostały zachowane... co nie jest winą McCullougha.

🌾 Chociaż pozostawia to gorzki posmak w moich ustach, McCullough wykonał świetną robotę! Książka będzie interesująca dla tych, którzy lubią historię Stanów Zjednoczonych. Jeśli nie masz podstaw co do tego, jak Ameryka ruszyła na zachód, zacznij tutaj. 💛

Abominacja

  „Były wszelkie kombinacje, jakie może stworzyć świat, i wszelkie kontrasty, jakich może pragnąć serce”. ❄️⠀⠀⠀⠀
⠀⠀
⠀⠀

⠀Co tak naprawdę wydarzyło się w 1924 roku? Czy George Mallory osiągnął szczyt Mount Everest? 

Niektórzy czytelnicy twierdzą, że ta książka zagłębia się w szczegóły i dlatego jest ona nudna. Mam przeciwny pogląd. Poziom szczegółów związanych ze wspinaniem technicznym był naprawdę fascynujący. Detal dostarczył kompletny obraz świata, w którym historia miała miejsce.

⠀Książki tego autora rzadko zawodzą i zawsze są pełne egzystencjalnego lęku. Czułem się, jakbym stanął twarzą w twarz z jednym z największych wyzwań ludzkości.Mamy tutaj także ciekawie nakreślone stereotypowe postacie np. ekscentrycznego Francuza ze śmiesznym akcentem. Powolne tempo podroży pozwala czytelnikowi stopniowo przywiązać się do wręcz uroczych bohaterów.

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

Pierwsze dwie części książki były boskie.
A potem wydarzyła się trzecia część. O mój. Trudno mi mówić o największym rozczarowaniu w abominacji, ponieważ będzie to ogromny spojler! Po prostu byłem rozczarowany punktem kulminacyjnym książki. Spodziewałem się czegoś bardziej wiernego gatunkowi horrorów, a był to bardziej thriller historyczny. Ostateczny zwrot w powieści wydał mi się zbyt sensacyjny, lecz byłbym niesprawiedliwy, gdybym ocenił tę książkę na podstawie tego, o czym myślałem, że będzie w porównaniu z tym, o czym tak naprawdę była.

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

Podsumowując:

Po raz kolejny Dan Simmons oddaje swoją wyobraźnię i tworzy zabawną i pouczającą powieść.Zwrot akcji był dobrze napisany, ale koniec wydawał mi się antykulminacyjny i czułem się, jakbym coś przegapił. Prawdopodobnie mógłbym w kółko przeczytać dwie pierwsze części książki.Mogę również tolerować część trzecią, ale to bardzo rozczarowujące w kolejnych turach.

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

Mimo wszystko - polecam ją przeczytać, zwłaszcza jeśli kiedykolwiek marzyłeś o wspinaniu się na Everest. Dla mnie ta książka naprawdę nie dotyczy miejsca docelowego, ale podróży. 💙 Dziękuję  wydawnictwu Vesper

Podziemia: W głąb czasu

  Jaki rodzaj dziedzictwa po sobie pozostawimy?

⠀Podziemia to miejsce, o którym rzadko myślimy. Macfarlane zabiera nas tam, aby się uczyć i podziwiać rozświetlający i złożony widok tego, co dzieje się pod naszymi stopami.

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

Ta książka w równym stopniu dotyczy ludzi, jak i planety. Macfarlane angażuje wszystkie zmysły, badając naukę, antropologię i ludzkość. Porusza ważne kwestie, w rzeczywistości dość szokujące. Czytelnik podąża za nim w głąb szczelin ziemi, ścieżkami historii, językiem i mitem, a także ku przyszłości. Niektóre rozdziały były silniejsze niż inne - te dotyczące Paryża, lodowców Grenlandii i składowiska odpadów nuklearnych w Finlandii były szczególnie pamiętne i pouczające.

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Czytanie tej książki było jednym z tych rzadkich i cennych doświadczeń związanych ze znalezieniem nowego autora po raz pierwszy i uświadomieniem sobie, że chcesz przeczytać każdą z jego książek. Pisanie Macfarlane często zapiera dech w piersiach. To tak, jakby kładł wokół nas stetoskop i pięknie tłumaczył, co mają do powiedzenia niedocenione przez nas jaskinie i skały. Jest uważnym mówcą z uroczymi i błyskotliwymi anegdotami. Jego entuzjazm dla piękna tych części ziemi, którego tak niewielu z nas kiedykolwiek zobaczy, sprawia, że jest to prawdziwa przyjemność. Jestem po prostu oczarowany. Znalazłem nowy szacunek dla tego, co czai się pod naszymi stopami. Rozkoszowałem się słowami i przez chwilę zamieszkałem w Paryskich katakumbach.

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Cieszę się, że autor podzielił się z nami tymi pięknymi miejscami, które możemy sobie tylko wyobrazić. Potężna lektura, która łączy niesamowite przygody (tygodniowe eksploracje Paryskich Katakumb, niebezpieczne zimowe wędrówki po lawinowych przełęczach zimowych, wspinaczki górskie na topniejących lodowcach - mega ważne!)  Właściwie poleciłbym, nawet jeśli nie masz takich zainteresowań. Odkryj nasz podziemny świat. Jedna z lepszych książek tego roku! Dziękuję za poszerzenie horyzontów!

 

Pudło. Opowieści z polskich więzień

Prawdziwe historie o przetrwaniu, nawet gdy wszystko wydaje się być zagubione.

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

"Pudło. Opowieści z polskich więzień.” to Debiut reporterski Pani Niny Olszewskiej. Autorka profesjonalnie przedstawiła realia rządzące w świecie po drugiej stronie muru. Zagłębiłem się w to, nie wiedząc wiele o systemie karnym, i uważam też, że ta książka stanowi dobre wprowadzenie do tematu. Informacje przekazane w tej książce nie powinny mnie zaskoczyć, ale tak właśnie było. Było tak wiele rzeczy, których nie wiedziałem o życiu zza krat...

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

Reportaż zdecydowanie opisuje ludzką naturę. Autentyczne głosy odsiadujących potęgowały dyskomfort. Zmusiło mnie to również do konsumpcji książki w kawałkach, ponieważ była ona dla mnie bezlitosna. Tak właśnie na mnie działa literatura faktu. Wzmacnia złość, smutek i frustrację. Książka była niesamowitą historią opowiadającą o osobistych doświadczeniach w nowym, strasznym domu. Kilka z tych historii nadawałoby się spokojnie na sensacyjno - dramatyczny film. Niektóre z happy endem, inne niestety nie.

 Ponadto, ta książka jest bardzo czytelna! Możesz czytać narracje po narracji i zatrzymać się tu i tam i nie stracić nici fabularnej. Jednak warto się oddać lekturze, ponieważ każda perspektywa stanowi ważny wkład w zrozumienie całego problemu. ⠀⠀⠀⠀⠀⠀

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

Sukces Autorki polega na tym, że w obliczu ponurej perspektywy, pozostała człowiekiem wyrozumiałym i wielkodusznym. Każda taka książka uczy empatii i innego spojrzenia. Podziwiam odwagę Pani Niny i zaangażowanie w ten temat. Nigdy nie powinniśmy zapominać o ludzkości w ludziach. Świetna robota! @slo_nina @wydawnictwo_poznanskie 💙

Włoski Nauczyciel

 
Piękna książka o wadliwym i interesującym życiu.




Jeśli czytelnicy nalegają lub wolą, aby bohaterowie powieści byli lubiani, a nawet sympatyczni, mogą nie być fanami tej powieści. Rachman pisze wspaniałe, złożone i fascynujące studium postaci o człowieku, którego życie jest całkowicie przyćmione przez jego artystycznych rodziców. Dla tych, którzy zmagali się z hiperkrytycznymi rodzicami lub nigdy nie czuli się odpowiednio, ta historia jest chwalebnym odkupieniem.

Uwielbiam książki, w których naprawdę potrafię sobie wyobrazić każdą postać, usłyszeć ją, zobaczyć. Byłem pochłonięty do tego stopnia, że aż ​​chciałem złapać te postacie za ramiona i potrząsnąć nimi krzycząc: „Dlaczego?!” Tak zaangażowałem się w postać Pincha, że ​​w jednej chwili głośno wciągnąłem powietrze, a w innych popłakałem się. Łącząc całe życie miażdżących emocjonalnych ciosów, Rachmanowi udaje się opowiedzieć niebanalną, kręcącą się historię, nie wkładając zbyt wiele opinii w usta czytelnika, aby każdy mógł sformułować własne zdanie na temat różnych relacji między postaciami.

Ta powieść zawiera moje ukochane składniki: europejskie miasta, artystów, odniesienia do historii sztuki i wielkie postacie wszelkiego rodzaju. Jedna z najlepszych książek,  jakie czytałem od kilku lat, i dodam, że jeśli podobał ci się Szczygieł, możesz polubić (a nawet pokochać) Włoskiego nauczyciela. Oszałamiająca narracja. Aspekt artystyczny uwypukla ciekawe myśli. Ogólnie świetna robota. Moze znajdziecie odpowiedzi na pytania: Kto decyduje o wartości sztuki? Czy sztuka jest „dobra” tylko dlatego, że nosi imię konkretnej osoby?

Książka o sztuce i rodzinach, miłość w wielu formach i o znalezieniu szczęścia gdziekolwiek się da. Wszystkie te tematy są warte przemyślenia, a ciekawa fabuła Rachmana i wiarygodne postacie pobudzają cenne rozważania na ten temat. I o nieco szerszym pytaniu, jak należy żyć. Będę nosić ze sobą Pincha. Tempo nieistotne, wiarygodna, ostra i prawdziwa. To moja pierwsza książka Toma Rachmana. Jest dla mnie praktycznie nieznanym autorem. Czas to zmienić. Kocham i polecam. ❤️

Mój TBR

 Cześć!

Chciałem Was poinformować o nadchodzącym półmetku tego roku! Nie znam się, ale być może dla zawziętych bookstagramerów jest to czas informowania nas o swoich ulubieńcach.

Myślę, że omówienie swoich doświadczeń czytelniczych najlepiej zostawić na sam koniec roku (Aczkolwiek, gdy ktoś czyta ponad sto książek rocznie, comiesięczne podsumowania pozwalają uporządkować całą listę lektur) Mnie raczej nigdy nie ciągnęło do robienia takich wykazów (czyste lenistwo).

Więc.. dziś przychodzę do Was z moim skromnym TBR-rem na czerwiec! (TBR, czyli książki, które planuję przeczytać w nadchodzącym miesiącu).

 Mam głęboką nadzieję, że wszystkie książki, jakie znajdują się na zdjęciu, zostaną przeczytane. W zeszłym roku również miałem TBR, ale wolę nie wspominać jak masakryczne mi poszedł. XD


A jak to jest z Wami? Macie już konkretne czytelnicze plany? Czy lecicie na pełnym spontanie? Może
czytaliście coś z mojego stosika albo macie zamiar? Jeśli tak, to koniecznie napiszcie!  Książki ze zdjęcia zakupiłem na portalu internetowym o nazwie Skupszop! Polecam ze spokojnym sumieniem. 

Ps. Niedługo wrócę z recenzjami „Pudła” Niny Olszewskiej i „Podziemia” Roberta Macfarlane'a.

Do usłyszenia! 🌟

niedziela, 3 maja 2020

Wierzyliśmy jak nikt


"Gdybyśmy tylko mogli być na tej ziemi w tym samym czasie i w tym samym miejscu co wszystkie osoby, które kochamy, gdybyśmy mogli razem się urodzić i razem umrzeć, wszystko byłoby takie proste. A tak nie jest."

Ta książka niszczy.
Jeśli śledzisz moje recenzje, już wiesz, że uwielbiam dobrze napisaną literaturę i, wierz mi, to było naprawdę bardzo smutne (ale wciąż piękne). Powieść łączy dwie ramy czasowe - epokę epidemii AIDS z lat 80. - 90. i 2015 r. Cała książka splata się między tymi ramami w sposób, w jaki nie widziałem, żeby działała tak dobrze od bardzo, bardzo dawna. Czułem się wciągnięty w obie narracje, wszystko wydawało się naturalne. Nic nie było wymuszone.


Największy plus - bohaterowie... książka dostarcza rozległą obsadę postaci. Większość z nich - nawet postacie drugorzędne i trzeciorzędowe -  mają osobliwe cechy, które nadają im wymiar. Pogrążyłem się w postaciach i po prostu szedłem przez ten ból. Pokochałem naszą drugą, główną bohaterkę - Fionę. Kochana, Nie tylko straciła własnego brata w wyniku spustoszenia spowodowanego tą chorobą, ale także widziała jak jej grono przyjaciół powoli się rozpada. Czas we Francji daje Fionie szansę poradzenia sobie z traumą przeszłości,  utratą brata i jego przyjaciół oraz zrozumieniem, jak wpłynęło to na jej relacje z córką. 

„A czy przyjaźń w końcu różniła się od miłości? Wyjąłeś z tego możliwość seksu, a i tak chodziło o chwilę. Będąc tutaj, teraz, w czyimś życiu. Robiąc miejsce dla kogoś w twoim. ”

Niektóre części - jak prawie agresywna naiwność Yale lub słabo ugruntowana wrogość Claire wobec matki -  niepokoiły mnie z perspektywy rzemiosła, ale jakoś uwielbiam to jeszcze bardziej ze względu na wady.  Nie zawiodłem się w drugiej linii, jak niektórzy recenzenci. Podróż Fiony do Paryża dała mi wytchnienie od intensywności fabuły AIDS. Jej historia wyjaśnia, 
    w jaki sposób choroba wpłynęła na życie tak wielu ludzi.


Poza tym, proza Makkai jest schludna i precyzyjna, rozważnie opowiada historię, nie zwracając zbytniej uwagi na siebie, nie narzuca, opowiada. Niektóre fragmenty są tak pięknie napisane.. a dialog... brak słów. Makkai wykonała świetną robotę badając ponury czas w społeczności LGBT. Surowe wiarygodne opisy życia, czy umierania mnie rozbrajały.   Młodsi mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, przez co przeszło starsze pokolenie i dlatego ta książka jest taka potężna i ważna. Otwiera oczy.  Dzięki niej osoby chore na AIDS nie są tylko ofiarami, lecz wojownikami i wielkimi wierzycielami. Myślę, że Yale i Fiona mogą stać się Twoimi bliskimi przyjaciółmi. Zdecydowanie jedna z głównych atrakcji w 2020 roku.     




sobota, 18 kwietnia 2020

Chata na krańcu świata



Siedmioletnia Wen i jej dwaj Ojcowie spędzają letnie wakacje w spokojnej i odizolowanej Chatce w New Hampshire, kiedy do środka wpadają cztery osoby. Twierdzą, że ostateczne zniszczenie świata spoczywa w ich rękach, a  apokalipsę można powstrzymać tylko wtedy, gdy Wen i jej rodzina zdecydują się zrobić coś naprawdę nieprawdopodobnego. Jak można się spodziewać, obaj mężczyźni odmawiają, i wtedy historia przybiera mroczny i nieoczekiwany obrót.  Pełna mrocznego napięcia, paranoi i strachu. Czy można zaufać czwórce nieznajomych?
Powiem Wam, że jest bardzo dobrze. Tremblay Wykonał świetną robotę. Jego sposób dzielenia się wydarzeniami sprawił, że zastanawiałem się, co bym zrobił w tej sytuacji. Cała akcja odbywa się w jednym pomieszczeniu i ani razu nie poczułem się znudzony, interesujące opisy z dużą ilością przymiotników ciągły mnie przez powieść dalej.



Historia jest bolesna, ale pokazuje prawdziwą miłość i rodzinne oddanie.

Autor umiejętnie sprawia, że ​​jego postacie stają się rzeczywistością, a to powoduje, że ​​przemoc, która przyjdzie później w książce, jest o wiele gorsza. Podobały mi się przerywniki fabularne w przeszłość, gdzie dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o życiu Erica i Andrew. Uwielbiam to, jak widzimy niektóre wydarzenia oczami Wen, a także sposób, w jaki rodzice rozumieją, to co się dzieje. Cała trójka od początku historii wzbudziła we mnie sympatię, więc trzymałem kciuki o wyjście cało z napadu.


Książka jest pięknie napisana. Pierwszy rozdział jest przerażający.

Podobało mi się przejście ze słodkiej i uroczej dziewczynki do tajemniczego ogromnego mężczyzny z dziwnym przedmiotem w ręce. Według mnie Wen ma więcej możliwości! Chciałem jej jeszcze więcej, była sprytnie napisaną siedmiolatką, była realistyczna, jak i sympatyczna. Andrew i Eric byli również dobrze poprowadzeni, choć nie od razu zapadli mi w pamięć-nie mogłem wymyślić żadnych charakterystycznych cech osobowości, z głowy.


To nie jest tak naprawdę krwawa ani nadprzyrodzona opowieść, bardziej psychologiczna i działa emocjonalnie na trzystu stronach.



Różne elementy fabuły-kultowe zachowanie, ustronna okolica katastrofalny koniec świata, wzajemne oddziaływanie religii i seksualności oraz nieuchronna paranoja-są podstawowymi elementami tego gatunku i działają dobrze w tym połączeniu. W narracji jest kilka dużych wstrząsów, a zakończenie z pewnością jest emocjonalne. Nie chcę mówić zbyt wiele o tej historii,  Powiem tylko tyle, że znajdziemy tu taki rodzaj zakończenia, który zachęca czytelnika do samodzielnego decydowania o ostatecznym wyniku, co jest świetnym, osobistym doświadczeniem. - bomba. Polecam! Jest to dobry thriller psychologiczny. Bawiłem się świetnie, książka dała mi wiele wrażeń. Podobała mi się szalona jazda, w którą zabrał mnie autor.



Jestem ciekawy, czy Wy, mimo ograniczonej liczby bohaterów, czuliście niepokój, nadejście zagłady? Czy zostało według Was to dobrze poprowadzone?

Ocena w skali 1 do 6 gwiazdek:

niedziela, 12 kwietnia 2020

Ostatnia Godzina

  Wezuwiusz powoli budzi się ze snu i zaczyna kasłać gorącym pyłem, zapowiadając potężną erupcję. W Australii dochodzi do zdumiewających i niebezpiecznych zmian klimatycznych. Nad Amsterdamem zbierają się czarne chmury – straszliwa burza zdaje się zwiastować nieuchronny koniec świata. Mercy to poukładana lekarka i wrażliwa idealistka, Alex jest niepokornym pragmatykiem, za którym ciągnie się brzydki cień skomplikowanej przeszłości.
Historia świata  pisze się dosłownie na ich oczach – tu i teraz, w bieżącej chwili.
Nadciąga moment ostatecznej próby – wszystko wskazuje na to, że wybór pomiędzy potępieniem a zbawieniem leży właśnie w rękach Mercy i Alexa,  a stawką w tej groźnej rozgrywce są ich własne dusze. Ryzyko jest olbrzymie, a zwycięstwo obłąkańczo niepewne. Wrogowie nie śpią, zdrowy
 racjonalizm nie wystarczy, czas ucieka i każda godzina może być tą ostatnią…



*Recenzja zawiera SPOILERY*

Czy debiut Bestselerek sprostał oczekiwaniom? Przeanalizujmy to po kolei.

Cóż, pierwsza część stała się dość powtarzalna i pogrążona w nadmiernych nieinteresujących szczegółach.
Czasami zastanawiałem się, co będzie dalej, ale nigdy nie czułem się przestraszony, ani podekscytowany. Zabrakło mi uderzających scen. Serce powinno pompować, powinienem stać na krawędzi siedzenia, a strony powinny się przewracać. Jednak w tej książce moje serce nigdy nie przyspieszyło. Było wiele okazji, w których sceny mogły osiągnąć świetny poziom, ale tak nie było. Cała sprawa stała się bezcelowa, były jakieś dwie lub trzy sceny, które nieco się podniosły, ale potem znowu się przewróciły
i to było naprawdę rozczarowujące.
Postacie były w porządku, w tym sensie, że tak naprawdę się z nimi nie identyfikowałem, ale grały swoje role. Nie ma absolutnie żadnych niespodzianek ani chwil terroru. Nie łączyłem się z żadną postacią ani nie współczułem cierpiącym ludziom. Na pewno chciałbym ujrzeć więcej bohaterów i osób do identyfikacji. Chciałem, żeby ktoś zrobił coś interesującego, zaskakującego. Nie dostaliśmy żadnego dokładnego tła, scenerii, brak reakcji innych ludzi. Nikt nie reaguje, ludzie nie wpadają w panikę. Gdzie reszta świata?
Co sądzi świat? Cóż, tak naprawdę nie wiemy, ponieważ książka nie wychodzi poza grupkę wyjątkowych osób. Dostaliśmy tylko wiadomości telewizyjne, a to jest bardzo ważne, i dziwne, że nie zostało to dobrze poprowadzone w książce liczącej ponad 600 stron.

Chociaż styl sformułowania jest elokwentny, piękny, nie zachwyca. (Nie ma co tutaj mówić o charakterystycznym stylu, to dopiero debiut!) Głównie wypełnia się on niepotrzebnymi opisami. Za dużo jest tu planowania niż faktycznego działania. I tak kończyły się one
najprostszym rozwiązaniem. Książka mogłaby z łatwością mieć mniej niż 400 stron, ale w rzeczywistości ma 650, co wydawało się bardzo przeciągnięte w tej uproszczonej historii. Zmuszałem się, ponieważ naprawdę chciałem uzyskać coś więcej z książki niż w rzeczywistości.
Po 300 stronach chciałem zniżyć oczekiwania, ale nadal dążyłem, próbowałem się jeszcze bardziej skupić i analizowałem szczegóły, ale przez to jeszcze bardziej się zawiodłem. Książka straciła tę ikrę. Czułem się, jakbym stał za ścianą. Koniec świata przeszedł obok mnie. Na moich myślach o OG szybko opadnie kurz.

Przechodząc do zakończenia - Akcja zostaje wyciszona w mało efektowny sposób. Wszystko się skończy i wraca do poprzedniego tempa przeciągania. Zakończenie było zbyt rozmyte, mało charakterystyczne, jak na powieść fantasty.
Czytając fantasy, nastawiam się na coś magicznego, wyjątkowego, coś, co nie przyjdzie nam od razu na myśl, sam punkt kulminacyjny po prostu sobie jest, i nie wnosi nic interesującego. Bohaterowie byli jacyś. Joanna dziecinna, Alex wątpliwie tajemniczy (tak bardzo mi szkoda olanej TESSY), wszyscy rozmazywali mi się w trakcie czytania. Tylko Mercy, która według mnie jest dobrze przeprowadzona, przeżyła przemianę na kartach powieści.
Także trzeba pochwalić umiejętność researchu. Autorki kilka razy zaskoczyły mnie swoją wiedzą (wątek biblijny).
Szczegóły dotyczące niektórych rzeczy, które się zdarzają, oraz tego, w jaki sposób łączy się z częściami prawdziwego świata, były bardzo dobre.


A ten świetny, według mnie jeden z lepszych opisów książkowych - zabija książkę. Gwarantował on niesamowite wrażenia, inicjował za dużo. Nawet wątek demoniczny nie napawał wrażeniami, było zbyt sielankowo.

Przechodząc do moich uprzedzeń.. Może to wina mojej niechęci do fantasy? Może szukałem elementu ludzkiego, który mógłby uczynić to zagrożenie realnym?
Chciałbym przeczytać więcej o tym jak (według autorek), może być delikatna krucha warstwa naszej cywilizacji i kultury oraz jak szybko ulega ona zatarciu w sytuacjach granicznych i kryzysowych. Było tego za mało. Chyba nie śledziłem poczynań dziewczyn uważnie, ponieważ myślałem, że chcą nam zafundować niesamowite wyobrażenie apokalipsy, a dostałem kolejny niewyróżniający się romans.
Nie jestem pewien, czy jestem bardziej rozczarowany książką, czy sobą. Chciałem cieszyć się i czytałem ją przez cały czas, robiąc notatki jak zwykle, ale bezskutecznie. Może moja opinia okaże się totalnym miszmaszem bez argumentów, ale chciałem uwolnić moje myśli, które siedziały mi w głowie przez dobry tydzień. Czuję się okropnie, pisząc to, ale takie są moje odczucia. Ulga po napisaniu, w końcu nastała. Chciałbym ją uznać, chociaż za jedną z tych książek, które są bardziej interesujące niż przyjemne, ale tak się nie stało. Mimo wszystko — jak na debiut jest to ciekawa pozycja. Wielowątkowa i z pewnością jest tu coś więcej niż sam romans i tło katastroficzne. Na pewno znajdziecie tu coś dla siebie. Nie jest to gatunek, w którym często nurkuję, więc prawdopodobnie źle zrobiłem, czytając ją.

Jeśli to przeczytacie-nie przejmujcie się, jedna negatywna recenzja spośród wielu pozytywnych nie ma znaczenia.
Ściskam Was mocno i trzymam kciuki za dalsze działania

W skali od 1 do 6 gwiazdek:






niedziela, 8 marca 2020

Aseksualność. Czwarta orientacja.

 Żeby zapobiec stygmatyzacji asów, pamiętajmy, że seks nie czyni nas pełnowartościowymi. – Osoby aseksualne potrafią kochać tak samo mocno, jak osoby seksualne. Ich miłość jednak nie ma przełożenia na potrzebę współżycia – wyjaśnia autorka.


W czasach ówczesnych, gdzie seksualność obu płci emanuje na każdym kroku poprzez ogromnej ilości reklam, żartów z podtekstami seksualnymi wydaje się, 
że każdy myśli tylko o seksie. Aseksualność istniała od dawna, tak samo jak homoseksualizm czy biseksualizm.  Jednak dopiero od niedawna mówi się o tym i edukuje. Wydaje mi się, że wchodzi tutaj podświadomy strach czy uprzedzenie przed tym, co nieznane.

Nie jestem w stanie wyrazić, co oznacza taka reprezentacja po raz pierwszy w Polsce. Z góry chcę podziękować autorce za odwagę. 

Ta książka poświęciła czas na badanie wielu klisz i stereotypów dotyczących aseksualności. Jest to cudowny prezent dla osób w każdym miejscu w życiu, w którym należy podjąć nową rozmowę na temat ciała i seksu. Anna Niemczyk odważnie wkracza w przestrzenie,  w których wstyd i oczekiwania spowodowały szkody i otwierają drzwi do nowego sposobu mówienia o seksualności. Nie angażuje się w ataki emocjonalne, ale w cichą, mocną analizę - coś, co również doceniam, a wnioski rzucają światło na obecne wartości i są dobrze wyważone. Słowo pisane jest łatwe do odczytania, całkowicie przyjemne i zawiera inteligentne(i rzetelne) postacie, które ułatwiają nam zrozumienie różnych emocji.

W czym ci ludzie widzą problem? Krzywdzą ludzi tym, że nie odczuwają umiłowania do seksu? Od kiedy miłość jest nieodłączna z napięciem seksualnym?


Aromatyzm a aseksualizm to dwie różne rzeczy!!!!


Jest to genialny spis przemyśleń i badań sporządzonych przez Panią Annę. Jestem pełny wdzięczności za to, że autorka poniekąd dała prawo do tego, 
żeby się nie wstydzić swoich potrzeb, a seksualność postrzegać jako jeden z elementów normalnego życia, a nie jakieś tabu, o którym się nie mówi.

Wszystkie te krytyki można i należy podejmować. 
Ale niezależnie od tego - jest to jeden z tych przełomowych tekstów, który powinien przeczytać każdy zainteresowany swoją seksualnością. Wydźwięk powieści popularnonaukowej powinien wystarczyć, aby czytelnicy zrozumieli, że ta książka dotyczy czegoś znacznie więcej niż tylko „seksualności".
 Potrzebujemy więcej takich książek w Polsce.

aseksualność to nie to, co się robi, ale to, co się czuje.



Warto przeczytać. Polecam niezależnie od wieku i doświadczeń.

Dziękuję.

środa, 19 lutego 2020

Nasze miejsce

 „Czasami potrzeba osoby nieznajomej, żeby ci pokazała to, co powinno być oczywiste, jak daleko odpłynęłaś od tego, kim chcesz być, od tego, co jest dla ciebie dobre, od tego, co jest prawdziwie twoje.” Czy wszyscy nie czuliśmy w tym czy innym momencie, że nie znaleźliśmy naszego „prawdziwego miejsca” na świecie?

Suzanne wiedzie na pozór idealne życie, ma wielu przyjaciół, piękny dom, kochającego męża i dzieci. Ale pod płaszczykiem codziennych sukcesów kryją się niezadowolenie i wciąż narastające konflikty, które nieuchronnie prowadzą rodzinę Blakmore ku upadkowi. Wszystko zmienia się, gdy Suzanne natrafia na wychudzoną i chorą nastolatkę mieszkającą samotnie w lesie. Kobieta jeszcze nie wie, jak to spotkanie odmieni jej los.

Cóż mogę rzec?
Byłem zahipnotyzowany pięknymi słowami, które naprawdę wychodzą na jaw w tej powieści. Książka nie tylko zawierała fabułę, która była porywająca i wciągająca, ale także miała ważne, aktualne przesłania i lekcje dotyczące naszej planety. Sonja Yoerg naprawdę błyszczy. Ma ona prawdziwy dar opisywania świata przyrody - mogłem poczuć zapach wilgotnej ziemi, usłyszeć strumień rozlewający się po skałach i rozpoznać wołanie ptaków, które od czasu do czasu wymieniała.

„Iris wiedziała, że ​​bycie silną nie wystarcza, ponieważ życie może ważyć więcej, niż sobie wyobrażała. Musiała zginać się jak gałąź obciążona śniegiem, wyskakując w kierunku ziemi.”


🌼 To urocza historia różnych podróży bohaterów, które zabierały mnie na piękne spacery po górach Wirginii i przez rozbitą rodzinę, która może mieć nadzieję na ponowne odnalezienie się. Przewracałem strony powoli, delektując się ważnymi i pięknymi frazami, które każdy może odebrać inaczej.


W fabule i bohaterach jest tyle wartych uwagi elementów, że trudno jest zanurkować zbyt głęboko w krótkiej "recenzji".  Niezwykle opisowa powieść, która zatraci Cię na emocjonujących stronach. Czy każdy bohater książki odnajdzie swoje powołanie i będzie z dumą kroczyć przez życie? Przekonajcie się sami. Z całego serca polecam fanom książki pt. "Gdzie śpiewają raki" ❤️

Dziewięcioro nieznajomych

Czy dziesięć dni w uzdrowisku naprawdę może zmienić cię na zawsze?

dziewięciu idealnych nieznajomych wkrótce się dowie.. Przyjechali, by poznać siebie na nowo. Wyjechali jako inni ludzie.

Ktoś mi kiedyś powiedział, że z Moriarty nigdy nie wiesz, co może się stać dalej. 
Zgadzam się, bo nierównomierny przebieg historii mnie zgubił i ciągła zmiana narracji utrudniała zachowanie jakiegokolwiek rytmu. Pierwszą połowę spędziłem na oczekiwaniu na coś interesującego, a drugą, kiedy coś się wydarzyło (ale nie było to interesujące), wszystko stało się niezwykle śmieszne i nie widziałem jakiejkolwiek poprawy.

Jak można się spodziewać, bohaterowie jakich wykreowała autorka to postacie z zupełnie odmiennych środowisk, w różnym wieku, z całkiem innym bagażem doświadczeń. A takie połączenie, prędzej czy później, prowadzić musi do konfliktów. Poznajemy przeszłość każdej z tych osób, ich charaktery i problemy, z którymi się mierzą.. ALE... Wydawało mi się, że wędruje w wielu nieznaczących epizodach bez celu i bardziej przypominało to studium postaci niż książkę z bogatą i interesującą fabułą. Nie nastawiajcie się na wartką akcję. „Dziewięcioro nieznajomych” to miejscami leniwa lektura. Uważam, że to taka typowa powieść pisana pod scenariusz serialu telewizyjnego i chętnie obejrzałabym jej ekranizację. Serial na podstawie książki Moriarty pt. "Wielkie Kłamstewka" z Nicole Kidman w roli głównej był niesamowitą ucztą dobrej gry aktorskiej.

Natomiast zakończenie...
nie było tak mroczne, jak się spodziewałem. Było wręcz banalne i nie zapadające w pamięć.Czekałem na coś ciekawego przez całą książkę. Końcówka powieści w żaden sposób nie rekompensuje powtarzającego się chaosu. Przeczytałem ją szybko, ale nie uważam, żeby to była zaleta. Po prostu chciałem szybciej skończyć, bo wiedziałem, że jak ją odłożę, to za szybko do niej nie wrócę...
Plusy? W opowieści jest mnóstwo czarnego humoru, który mi odpowiadał, oraz Heather, Zoe i Napoleon mają najbardziej mięsistą historię w tej książce i budzą czasami poważne emocje. Innych pozytywów nie znalazłem.

Wniosek?
Nie wyniosłem nic z tej książki. Wysnułem tylko jeden, dość mocny przekaz: Do czego się posuniesz, by osiągnąć swój cel?

Obcy

 „W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku”

Jeśli film jest adaptowany z książki, to książka jest ogólnie przyzwoitą lekturą, 

ale kiedy wszystko się przewraca, jest to bolesne. Staje się kombinacją notatek scenariusza i 
opisów efektów wizualnych zaczerpniętych z filmu, a nie oryginalnego pisma.

W tym przypadku bez zmian.


Biorąc to pod uwagę, jestem oczywiście stronniczy. Podejrzewam również, że ta powieść

 jest przeznaczona dla fanów filmów, którzy potrafią już wszystko wizualizować, ponieważ niewiele jest fizycznych opisów zarówno bohaterów, jak i samego Obcego. Zbyt wiele niezręcznych szczegółów między punktami fabuły, i ultra-szybkie zakończenie, jakby autor miał 80% książki za sobą i musiał dokończyć resztę przez noc jak szkolny esej. Pośpieszna narracja nie jest czymś dobrym. Styl pisania jest tym, co uważam za „eksperymentalny” i myślę, że mógłby nawet dobrze działać, gdyby Foster czuł się swobodnie, uwzględniając więcej szczegółów fizycznych.
 Planety i kosmici opisowo są ograniczeni do minimum, pozostawiając jedynie ciężką prozę spekulacyjną. Przeraża mnie brak głębi, początek był obiecujący (z opisem snów pasażerów lotu), ale tym dalej, tym gorzej. Chyba nigdy nie czytałem śmierci bohaterów z taką obojętnością. Nie było żadnego napięcia, a takie powinno towarzyszyć przy mrocznej lekturze.



Mimo moich narzekań jest to przyjemna książka, która zachowuje istotę filmu i z pewnością przypadnie do gustu zagorzałym fanom serii i każdemu, kto lubi horrory. Dobra? Słaba? Nie wiem. sprawdźcie sami, ja wolę trzymać się filmu. Książka w tym przypadku jest tylko uzupełnieniem dla fanów. Obcy w formie literackiej wypada dość blado. Wielka szkoda.

Małe Kobietki

"Wiele jest na świecie małych istot, nieśmiałych i spokojnych, żyjących dla innych w sposób tak radosny, że nikt nie dostrzega ich poświęcenia, aż nagle świerszcz za kominem przestanie grać i słodka, słoneczna istota zniknie, pozostawiając po sobie ciszę i cień..."

Małe kobietki to historia dziewcząt - Meg, Jo, Beth i Amy, od nastolatków po dorosłość, małżeństwo i macierzyństwo. To realistyczne podejście, podbiło serca milionów czytelników na całym świecie i przez wieki stała się jednym z najtrwalszych klasyków. Delikatna, pełna humoru i smutna. Największym plusem są bohaterowie. Postacie mają tak żywe, rożne i silne osobowości, że prawie można je zobaczyć przed sobą. Alcott poświęciła wiele czasu każdej z sióstr, co pomogło mi zobaczyć, jak rozkwitają jako rodzina, ale także jako jednostki. A jednak, z tak wielką uwagą poświęconą siostrom, postacie "wspierające" z pewnością nie zostały zapomniane. Matka, Hanna, gospodyni, pan Laurence i mężczyźni z życia sióstr ... Wszyscy pomogli połączyć fabułę, z której powstała ta książka.

Wiele osób zarzuca tej książce zbyt mocny wydźwięk moralizatorski. Niestety, wszystkie wiktoriańskie książki dla dzieci zostały nasycone tak dużą dawką moralności. Prawda, są chwile, w których chrześcijańskie nauczanie staje się przesadnie święte, ale łatwo jest pominąć te sekcje, ponieważ z tej książki można zyskać przesłania życiowe. Wiele emocji, które napotykasz przez całe życie, znajduje się w tej książce: Szczęście, smutek, zazdrość, duma, cierpliwość, złość, a każda z nich zawiera jakąś lekcję, którą Louise May Alcott tak umiejętnie przedstawia. Uwielbiam to nastawienie i tematy. Kocham postacie. Uwielbiam tęsknotę za tym wszystkim i sposób, w jaki zgodnie z prawdą opowiada o zmaganiu się z dorastaniem jako kobieta. Mimo że napisano ją w XIX wieku, wciąż stanowi aprobatę dla dzisiejszych lekcji życia. Pomimo zmian w społeczeństwie - wszyscy mamy te same ludzkie emocje, bez względu na wiek. 🌹 Nauczy Cię ona więcej o życiu kobiet w XIX wieku niż jakikolwiek podręcznik historii. Każdy czytelnik skorzysta z innej lekcji od tej książki 
i myślę, że jest to najważniejszy aspekt tej historii.
Dziękuję @poradnia_k_wydawnictwotak.  

poniedziałek, 17 lutego 2020

Szczygieł


   Trochę smutno, bo premiera Szczygła w Polsce została przesunięta i finalnie ściągnięta z kin.
Ale to nie oznacza, że mniej osób pozna Historię chłopca o imeniu Theo..
🍃🍃 Najlepsza fikcja ujawnia twarde prawdy. Czytelnicy poszukujący powieści cukrowej powinni iść dalej. To nie jest zwykłe czytadło, ta historia będzie wiele od Ciebie oczekiwać. Wymaga uwagi, emocji, oraz prosi o bezwarunkową cierpliwość, a w zamian - zabierze Twoje serce w podróż. Książka o żałobie, pokrętnych kolejach losu, błędach i uwięzieniu, jak tytułowy Szczygieł na łańcuszku, tak człowiek we własnych lękach, słabościach i wspomnieniach.. W piśmie Tartt jest moc, która przemawiała do mnie w sposób, którego inne książki nie potrafią. Szczygieł jest tak pięknie napisany, że pobudza i zachwyca wszystkie zmysły. Powieść zanurza czytelnika w świecie skradzionej sztuki, narkotyków i antyków, które sprawiły, że poczułem i odwiedziłem ją z bezpiecznej odległości. Poznajemy także kilka wspaniałych postaci, w szczególności Hobiego, Pippę, ożywionych w pełni przez Donnę Tartt. Nawet krótki opis matki Theo zamanifestował ją przede mną, jakby była ciałem i krwią w pokoju ze mną. A zakończenie.. zostało tak pięknie napisane, że musiałem przewinąć do tyłu i przeczytać ponownie kilka niesamowitych stron.Koniec doskonale pokazuje, jak sztuka może przekształcać i rozszerzać życie.

🍃🍃🍃 Lecz niestety - Prawda, fabuła jest bolesna i czasami przygnębiająca. Prawda, czasami opisy emocjonalnych i fizycznych doświadczeń Theo mogą wydawać się nieco zawyżone, ale te fragmenty są zgodne z przesadną naturą istnienia Theo. Też prawda, że mam tak wiele do powiedzenia, ale nie chcę już wędrować.
🍃🍃🍃 Z pewnością za 10 lat, kiedy ja nieodwołalnie popadnę w wiek średni, przeczytam jej kolejne  śledztwo dotyczące dzieciństwa i dojrzewania. A może skusi się na coś innego? Nie mogę się doczekać. Jestem zdumiony jej umiejętnościami. Dla mnie szczygieł w serduszku jest małym dziełem sztuki. Cieszę się, że nie tylko ja doceniłem Szczygła - jest to historia, o której długo nie zapomnę. Powinieneś przeczytać to powoli, aby docenić każdy szczegół. To jest tego warte.

Chciwość


  ...] ludzie nie zawsze dają wiarę prawdzie. Zwłaszcza wtedy, gdy nie do końca pasuje do obrazu, który już sobie stworzyli" 💸💸 
Szukasz filmu akcji w formie książki? Proszę bardzo!

Po bestsellerowym Blackoucie pisarz podjął się gorącego tematu kryzysu, do którego doprowadził kapitalizm. Poznajemy Dwa światy: z jednej strony super bogaci i wpływowi, którzy chcą skorzystać z okazji, by zwiększyć swoje bogactwo. Z drugiej strony demonstranci, „normalni” obywatele, którzy zmagają się z bezrobociem i utratą oszczędności. Cenię szczególnie w autorze radzenie sobie z problemami naszych czasów i przedstawianie ich w żywy i ekscytujący sposób. Marc Elsberg postanowił wytłumaczyć swoim czytelnikom trudne zagadnienia ekonomii poprzez proste wyjaśnienia i pięknie narysowane ilustracje, i moim zdaniem zrobił to naprawdę dobrze, lecz nadal myślę, ze dla kogoś, kto nie ma pojęcia o biznesie - nie podoła. Mnie zdecydowanie do przodu pchała zgrabnie i wartko poprowadzona intryga z gorzką prawdą w tle.  Styl pisania wymaga przyzwyczajenia się, ale nadal czyta się płynnie. Dialogi były czasem dość zabawne lub wnosiły odrobinę humoru do poważnej historii. 

Niestety, czasami przerastały mnie kolejne powtarzające się przerysowane pościgi - nawet nad dachami Berlina, strzelaniny z profesjonalnymi zabójcami, porwania, a kiedy bohaterowie nie uciekali, wyjaśniano kolejno różne teorie matematyczne.
💸💸💸 Postacie? Wszystkie zostały krótko pokrojone i nie można było rozwinąć sympatii ani niechęci. Mimo, że postacie pozostają raczej blade do końca, (ponieważ sama fabuła jest na pierwszym planie) polubiłem ich. Liczyłem, że ujdą z życiem do końca i śledziłem to, co robili. Są wiarygodni, nieprzewidywalni, ale to nadal za mało. W każdym razie uważam, że jest szansa na zbudzenie sympatii. Chciwość" daje do myślenia, skłania do refleksji nad tym, w jakim żyjemy świecie i jak bardzo jesteśmy zaślepieni chęcią posiadania.
💸💸Podsumowując, pojawiła się tutaj ekscytująca powieść na bardzo aktualny temat, ale na koniec brakowało mi tej specjalnej rzeczy, aby móc tutaj wyróżnić pełne pięć gwiazdek. Polecam ❤️