Kobieta, która straciła prawo do opieki nad dzieckiem, w wyniku traumy traci także zdolność mówienia. Mężczyzna wraca do Seulu po latach spędzonych w Niemczech. Świadomość zbliżającej się ślepoty staje się dla niego osobistą apokalipsą. Spotykają się na kursie starożytnej greki, szukając w nauce martwego języka narzędzia do porozumienia, które w realnym świecie wydaje się niemożliwe. Porozumiewają się. Nie poprzez dialogi – bo w tej książce praktycznie nie ma – ale przez greckie słowa, wspomnienia, narracje wewnętrzne, filozoficzne refleksje i głęboko osobiste świadectwa.
Proza i poezja przeplatają się tu w zmysłowy, niemal muzyczny sposób. Han Kang z ogromną wrażliwością podaje nam opowieść o języku – o jego sile, ale i kruchości. O tym, jak słowa potrafią łączyć, ale też ranić. Każde zdanie wydaje się być tu dopieszczone, nasycone emocją i znaczeniem. To styl, który wymaga od czytelnika zawieszenia pośpiechu – jak przy czytaniu wiersza, gdzie znaczenie rodzi się między wersami.
Nie jest to jednak książka „łatwa”. Narracja jest fragmentaryczna, momentami trudna do uchwycenia. Zmiany perspektywy, minimalizm, azjatycka poetyka – wszystko to sprawia, że trzeba czytać uważnie, powoli, bez pośpiechu. Ale ten wysiłek się opłaca. Bo ta historia – mimo że ledwie 200-stronicowa – niesie w sobie emocjonalny ładunek, jakiego nie mają niektóre kilkutomowe powieści. Han Kang nie proponuje czytelnikowi klasycznego zakończenia. Właściwie nie proponuje żadnego. Bo tu nie o puentę chodzi, ale o doświadczenie. To podróż w głąb człowieka – przez samotność, smutek, brak zrozumienia, ale też potrzebę bycia usłyszanym, zauważonym.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki – tak jak całej twórczości Han Kang, którą dopiero zaczynam odkrywać. To moje pierwsze spotkanie z jej prozą, ale już wiem, że nie ostatnie. Mam wrażenie, że jej pisanie to forma intymnego dialogu z czytelnikiem – cichego, delikatnego, ale niezwykle intensywnego. Na szczególne uznanie zasługuje również tłumaczka, która z ogromnym wyczuciem oddała subtelność lektury. Dzięki niej możemy doświadczyć tego, co najpiękniejsze w koreańskiej literaturze – emocji podanej w sposób oszczędny, ale głęboko poruszający. Jeśli cenisz literaturę, która wymaga skupienia, zanurzenia się w emocjach i refleksji – „Lekcje greki” są dla Ciebie. To historia, która nie daje się streścić i objąć w jeden kontekst, jest ponadczasowa. Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za egzemplarz – dla takich książek warto się zatrzymać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz